Kosmos zawsze mnie fascynował. Jako młody chłopak patrzący w gwiazdy nie mogłem oprzeć się myśleniu o tym, co tam jest i czy kiedykolwiek znajdę się w kosmosie.
Moją filozofią jest: jeżeli mam jakieś pieniądze, to inwestuję je w nowe przedsięwzięcia, nie pozwalam im siedzieć w miejscu.
Moim generalnym podejściem do życia jest radowanie się każdą minutą, każdego dnia. Nigdy nie robię niczego z uczuciem w stylu: "O Boże, muszę to dzisiaj zrobić".
Robienie pieniędzy nie było moim bodźcem, chciałem tylko walczyć z wielkimi firmami.
Na szczęście nie jesteśmy publiczną firmą, jesteśmy prywatną grupą firm i mogę robić co chcę.
Byłem dyslektykiem, nie rozumiałem systemu szkolnego, na pewno nie przeszedłbym testów na IQ. To był jeden z powodów opuszczenia szkoły w wieku 15 lat. Jeżeli coś nie wzbudza mojego zainteresowania, to tego nie łykam.
Moja matka była zdeterminowana aby uczynić nas niezależnymi. Kiedy miałem cztery lata, zatrzymała samochód kilka mil od domu, i zmusiła mnie do znalezienia do niego własnej drogi przez pola. Zgubiłem się beznadziejnie.
Nie przypominam sobie momentu w swoim życiu, kiedy nie czułbym miłości mojej rodziny. Byliśmy rodziną w której jeden zabiłby za drugiego - i nadal jesteśmy.
Chciałem być redaktorem albo dziennikarzem, nie za bardzo chciałem być przedsiębiorcą, jednak szybko odkryłem, że muszę nim zostać, aby utrzymać magazyn na chodzie.
Lubię wolność ruchu jaką daje mi mój telefon, to zdecydowanie zmieniło moje życie.
Wprowadzamy oddzielne pokoje z podwójnymi łóżkami we wszystkich naszych samolotach tak, aby ludzie mogli być razem, i właściwie spędzić noc.
Widzę życie jako jeden długi proces uczenia się. Jeżeli lecę linią lotniczą kogoś innego, i zauważam, że nie jest to przyjemność, co nią nie było 21 lat temu, to wtedy myślę, że może jestem w stanie stworzyć taką linię lotniczą, którą sam chciałbym latać.
Dopóki baterie mi działają, będę stawiał sobie kolejne wyzwania. Pewnego dnia może skoczę z większej wysokości niż Felix Baumgartner.
Nikt nigdy nie nazwał mnie Sir Richardem. Niekiedy w Ameryce słyszałem ludzi mówiących Sir Richard, ale to pochodziło raczej z jakiegoś Szekspirowskiego przedstawienia, które było akurat grane.