Państwo opierało się na nieustannym konflikcie. Zdrowym konflikcie. Mimo, że nieraz irytowały ją werbalne przepychanki, w głębi ducha wiedziała, że brak kłótni oznaczałby powrót do monopartyjności. Jedno ugrupowanie, jedna linia polityczna, jeden głos całej sceny politycznej.
I nie chcę słyszeć o żadnej „pani”, bo czuję się wtedy, jakbym prowadziła tutaj przybytek płatnej miłości. Wyglądam ci na naczelną heterę tego miejsca, młody...?
Nie chcąc się zbłaźnić, po chwili Kordian machnął podpisy w odpowiednich miejscach.
Gdyby skupił się na treści, zauważyłby, że jego patronem miała być mecenas Joanna Chyłka. Może udałoby mu się jakoś zmienić przydział... Może zastanowiłby się dwa razy nad podpisaniem cyrografu. Może los sprawiłby, że jakimś cudem uniknąłby wpadnięcia w wir wydarzeń, które miały zmienić jego życie.
Bo jeśli wierzyłem w Boga, aniołów i wszystko to, co dobre, musiałem przyjmować też istnienie wszystkiego innego. Także ostatecznej formy demonicznej ingerencji.
- Nawet najlepsze ABS-y nie wyhamują przed dobrze rozpędzonymi plemnikami.
- Co proszę?
- ABS. Anty-baby system. Nie wiem, co za dropsy jej pan przepisał, ale wątpię żeby...
[...] ciekawość to pierwszy stopień do zdrady.
Prawa człowieka to nie pizza. Nikt nie spałaszuje twojego kawałka.
Zżymamy się za oskarżenia, że nie pomagaliśmy Żydom, a potem palimy ich kukły. Gdzie tu logika?
Zamiast orzekać na podstawie tego, jak być powinno, sądy kotłują się w wąskim wachlarzu możliwości, jaki dają im ustawy.
- Halo - upomniała się o uwagę. - Bądź tu i teraz przez chwilę.
Kordian zamrugał nerwowo i skinął głową.
- Widzę, że z jakiegoś powodu nie jesteś - dodała. - Jedną nogą stoisz w przeszłości, drugą w przyszłości, a w efekcie lejesz na to co pośrodku.
Czekały ją trudne dni - mimo to nawet ten najdłuższy z nich wszystkich będzie przecież trwał nie dłużej niż dwadzieścia cztery godziny.
Przy braku gotowych do pomocy przyjaciół należało sprawić, by twój problem stał się czyimś problemem.
Mój ulubiony prawniczy mózg, który niestety odszedł już do lepszego miejsca, Ronald Dworkin, zawsze mawiał, że sędzia jest kluczowym elementem systemu prawnego. Nie jakiś tam przepis, ale sędzia. W zależności od tego, jakim jest człowiekiem, taki wyrok zapadnie.
- Wydaje mi się, że pan kłamie - odezwał się w końcu prokurator.
- Dobrze się panu wydaje.
- Słucham?
- Dość często to robię - przyznał Zaorski. - Ale to zawsze usprawiedliwione okolicznościami. Kiedy Lidka, ta młodsza, była mała, wmówiłem jej, że za każdym razem, kiedy skłamie, jej uszy zrobią się czerwone. Do dzisiaj czasem je zasłania, jak mi coś opowiada, i wtedy wiem, że mała jędza przynajmniej konfabuluje.
Milczenie wychodzi Ci naprawdę świetnie, komisarzu. Od razu widać, że jesteś do tego stworzony.
-Poczekaj, dopiero wstałam - rzuciła - Najpierw kawa, potem życie.
- Dzwonisz do klientki? spytał Kordian, przysiadując na skraju biurka.
- Do Padera.
- Po co?
- Bo za tą podłą kreaturą też się stęskniłam.
Oryński uśmiechnął się i pokręcił głową. Właściwie mógł nawet w to uwierzyć, bo Joannie najwyraźniej brakowało wszystkiego, co wiązało się z jej prawniczym żywotem.
Przyzwyczajenie nie stanowiło drugiej natury człowieka, tylko pieprzone przekleństwo, pomyślała.
- Wy dwoje zawsze wyglądaliście mi na takich, co skończą ze sobą - wypalił.
- Słucham? - odparła Kaja.
- W sense małżeństwa, nie samobójstwa. Choć może to jedno i to samo.
Słyszycie, że napływający obcy nie stanowią zagrożenia. Że tylko jedna dziesiąta procenta to osoby niebezpieczne. Pytam was więc: jeśli w kilogramie mąki byłby miligram trucizny, ryzykowalibyście, jedząc taki chleb?