Koncepcja, że Bóg istnieje, jest najbardziej antyreligijna. Twierdząc, że nie ma Boga, staram się ocalić religijność.
Jest to wielka odpowiedzialność, niemożliwa dla kogoś, kto wierzy w Boga, kapłana czy Kościół, ponieważ taki człowiek chce zrzucić swoją odpowiedzialność na innych.
Religia także musi zginąć; podążyć za Bogiem.
Gdyby Bóg istniał, człowiek nie mógłby być wolny. Przy Bogu człowiek zawsze będzie niewolnikiem a wolność pustym słowem. Dopiero gdy nie ma Boga, wolność zaczyna nabierać znaczenia.
Tak długo już nie masz kontaktu ze sobą samym, tyle żywotów. Jesteś obcy sam sobie, stałeś się dla siebie obcą osobą, a wszystko przez te nastawienie tłumienia. Ciągle wszystko tłumisz. Nie krzyczysz, nie śmiejesz się, nie płaczesz prawdziwie. Niczego nie robisz autentycznie, z głębi siebie; niczego nie robisz, w czym byłaby zaangażowana twoja totalność.
Zanim lotos stanie się kwiatem lotosu, musi przebić się przez błoto - ten świat jest tym błotem.
Nic w życiu nie ulega zmarnowaniu, zwłaszcza kroki kierowane ku prawdzie.
Samoświadomość jest chorobą, tak naprawdę bycie nieświadomym siebie oznacza bycie urzeczywistnionym. Właśnie tym jest oświecenie, byciem nieświadomym siebie.
Nie możesz trwać w bezruchu.
Można pójść krok dalej i odnosić się z szacunkiem i miłością także do rzeczy: do krzesła, butów, drzwi, przez które wchodzisz do domu, talerzy, na których podawane są posiłki. Kochasz rzeczy, ponieważ one także są pewną formą istnienia. Miłość staje się bezwarunkowa, kiedy osoba potrafi kochać wszelkie przejawy istnienia.
Im bardziej jesteś inteligentny, tym bardziej się nie zgadzasz. Jednak rodzice chwalą dziecko, które się z nimi zgadza, potępiają natomiast takie, które ma swoje zdanie.
Wpadanie w złość jest tak głupie, że trudno zrozumieć, w jaki sposób inteligentna ludzka istota może to uczynić. Ktoś coś robi, a ty stajesz się zły? Ta osoba może robić coś niewłaściwego, może mówić coś złego, może próbować poniżyć cię czy obrazić. To jej wybór. Jeżeli zareagujesz, staniesz się niewolnikiem. Jeżeli natomiast powiesz: »Sprawia ci radość to, że mnie obrażasz. Mnie sprawia radość, że nie staję się zły«, zachowasz się niczym mistrz”.
Mówi się, że ludzie umierają w wieku trzydziestu lat, ale pochowani zostają dopiero w wieku siedemdziesięciu lat. Śmierć następuje bardzo wcześnie - myślę, że trzydzieści lat to też za dużo, śmierć następuje jeszcze wcześniej. Gdzieś w wieku dwudziestu jeden lat, kiedy prawo i państwo uznają cię za obywatela, następuje moment, kiedy człowiek umiera. W rzeczywistości, właśnie dlatego uznają cię za obywatela: teraz nie jesteś już niebezpieczny, nie jesteś już dziki, nie jesteś już nieokrzesany. Teraz wszystko zostało w tobie uporządkowane, naprawione; teraz zostałeś dostosowany do społeczeństwa. Tak właśnie się dzieje, kiedy naród daje ci prawo głosowania. Naród może teraz ufać, że twoja inteligencja została zniszczona - możesz głosować. Nie trzeba się ciebie obawiać; jesteś obywatelem, jesteś cywilizowanym człowiekiem. Ale wtedy nie jesteś już człowiekiem, jesteś obywatelem. (...) Później jest już tylko egzystencja pośmiertna.
(...) nie ma wiary bez niewiary. Każda wiara jest przykrywką dla niewiary. Wiara jest tylko obwodem środka zwanego wątpliwością; ponieważ wątpicie, stwarzacie wiarę.
Wczorajsze doświadczenie nie powinno określać Cię na zawsze, w przeciwnym razie zmarles wczoraj. Powinieneś być zdolny do poruszania się w zgodzie z czasem.
Prawda jest indywidualna; tłum nie dba o prawdę. Obchodzi go pocieszenie, dobre samopoczucie. Tłum nie składa się z badaczy, poszukiwaczy, ludzi, którzy zgłębiają nieznane, nieustraszonych, ryzykujących życiem, żeby znaleźć sens i znaczenie istnienia - zarówno swojego, jak i całej egzystencji. Tłum chce słyszeć słodkie słówka, uspokajające i miłe. Bez trudu odpręża się w tych pocieszających kłamstwach.
Powiedzenie śmierci "tak" czyni cię całkowicie świadomym; powiedzenie śmierci "nie" czyni cię całkowicie nieświadomym - to są dwa sposoby umierania.
Nikt Ci nie jest przeciwny. Nawet jeśli tak czujesz, to ta osoba nie jest przeciw Tobie - ponieważ każdy zajmuje się sobą, nie Tobą. Nie ma się czego bać.
[Dżalaluddin Rumi]
Jego zdanie: "Poruszaj się, ale nigdy drogą, którą wyznacza ci strach" jest naprawdę piękne. Nie poruszaj się w sposób podyktowany przez strach. Poruszaj się tak, jak dyktuje ci miłość. Poruszaj się tak, jak pokieruje tobą radość. Nie dlatego, że się boisz. Wszystkie religie opierają się na strachu. Ich Bóg to strach, ich niebo oraz piekło to wytwory strachu i zachłanności.
Zdanie Rumiego jest rewolucyjne: niech to, co robisz, nie będzie wywołane strachem. Wszystkie religie nakazują ludziom: "Bójcie się Boga!".
(...) Twoje relacje wynikają ze strachu. Strach jest przytłaczający, niczym ciemna chmura zakrywa twoje życie. Mówisz rzeczy, których nie chcesz mówić, ale strach cię do tego zmusza. Robisz rzeczy, których nie chcesz robić, ale strach cię do tego zmusza. Odrobina inteligencji wystarczy, aby to zobaczyć… Miliony ludzi czczą kamienie, które sami wykuli. Stworzyli sobie bogów, by ich wielbić. To musi wynikać z ogromnego strachu. Gdzie możesz znaleźć Boga? Najłatwiej wyrzeźbić go w pięknym marmurze i wielbić. Nikt nie podejrzewa, że to czyste szaleństwo, ponieważ inni robią podobnie – ktoś w świątyni, ktoś w meczecie, ktoś w synagodze; bez różnicy. Źródło jest to samo: twoje zachowanie bierze się ze strachu, twoje modlitwy przepełnia strach.
(...) W jaki sposób mamy się poruszać? Dlaczego nie zrobić z religii zabawy? Po co być tak poważnym? Dlaczego nie poruszać się ze śmiechem – jak dziecko goniące bez powodu motyle? Radość z kolorów, piękna kwiatów i motyli wystarcza – dzieci są tak bardzo szczęśliwe.
Każdego dnia znajdź choć kilka chwil pozbawionych strachu, kilka chwil, w których o nic nie pytasz, o nic nie prosisz, nie martwisz się karą; po prostu cieszysz się z wirowania, z wchodzenia do wnętrza.
Większość z nas nauczono, że aby osiągnąć sukces, musimy dokładać wszelkich starań, walczyć, koncentrować się. Takie podejście rodzi zasadniczy problem - im bardziej się staramy, tym większe napięcie w nas powstaje. A będąc coraz bardziej spiętymi, osiągamy coraz gorsze rezultaty. Podejście medytacyjne polega na zrozumieniu, że aby być zawsze w świetnej formie, aby w każdej chwili dawać to, co w nas najlepsze i otrzymywać w każdej chwili tylko to, co najlepsze, musimy być tak uważni jak to tylko jest możliwe. A żeby być uważnym trzeba być odprężonym.