Buntownikiem jest ten, kto nie przeciwstawia się społeczeństwu, kto rozumie całą jego grę i po prostu wychodzi z niej. Ono staje się mu obojętne. Nie jest przeciw niemu. I to jest piękno buntu: wolność. Rewolucjonista nie jest wolny, bo ciągle z czymś walczy - jak może być wolny? Ciągle przeciwstawia się czemuś. Jak działając przeciw czemuś, może być wolny?
Dopóki nie masz pozytywnego celu, twoja wolność "od" nie ma znaczenia. Powinienieś mieć też jasną świadomość tego, o co walczysz: co jest celem twojej wolności?
Wolność daje ci tylko okazję; nie jest celem sama w sobie. Daje ci po prostu możliwość robienia tego, co chcesz. Jesteś wolny i czujesz się smutny, bo jeszcze nie wykorzystałeś tej okazji.
Żeby być całkowicie wolnym, trzeba być całkowicie świadomym, ponieważ nasza niewola zakorzeniona jest w naszej nieświadomości; nie pochodzi z zewnątrz.
Gdyby Bóg istniał, człowiek nie mógłby być wolny. Przy Bogu człowiek zawsze będzie niewolnikiem a wolność pustym słowem. Dopiero gdy nie ma Boga, wolność zaczyna nabierać znaczenia.
Odpowiedzialność i wolność idą razem. Jeśli nie chcesz mieć odpowiedzialności, nie możesz mieć też wolności. One przychodzą i odchodzą razem. Jeśli odrzucasz odpowiedzialność, musisz zaakceptować taką czy inną niewolę.
Życie powinno być niebezpieczne - nie ma innej drogi. Jedynie przez niebezpieczeństwo osiąga się dojrzałość. Trzeba być poszukiwaczem przygód, gotowym zaryzykować to, co znane, na rzecz nieznanego. A gdy człowiek zasmakuje radość bycia wolnym i nieustraszonym, nie będzie tego nigdy żałować, ponieważ dopiero wtedy przekona się, czym jest pełne życie. Wtedy przekona się, co znaczy zapalenie pochodni życia jednocześnie na dwóch końcach. Choćby najkrótszy moment tej intensywności zadowala bardziej niż cała wieczność przeciętnego życia.
Bóg musi umrzeć, jeśli wolność człowieka ma być ocalona. Wybór jest jasny; żaden kompromis nie wchodzi w grę. Z Bogiem człowiek pozostanie niewolnikiem, a wolność będzie tylko pustym słowem. Jedynie bez Boga wolność zaczyna mieć znaczenie.