Ślimak i ostrzyga u głazu ojca swego wziąwszy ciała obronę przylgnęły do skał, zdziwione życiem, kamiennemi tarczami nakryte. Ostrożność pokazała się najpierwsza w rogach ślimaczych, potrzeba opieki i przestrach sprawiony ruchem żywota przylepiły do skał ostrzygę. I porodziły się w łonie wodnem monstra ostrożne, leniwe, zimne, opierające się z rozpaczą ruchowi fal, oczekujące śmierci na miejscu, gdzie się porodziły, nie wiedzące zgoła nic o dalszej naturze.
Na ulicach Warszawy tłum ludu natrafię, Cha! cha! cha! zapytają...gdzie brat? gdzie car? - W szafie!
DOKTOR
W godzinę północną Wychodziłem z sypialnej cesarza komnaty.
KORDIAN
Cóż tam robiłeś?
DOKTOR
Ha! nic, polewałem kwiaty...
Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.
[W PAMIĘTNIKU ZOFII BOBRÓWNY]
Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci,
Słuchaj - bo to są najlepsi poeci.
Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone
Będą ci całe poemata składać.
Ja bym to samo powiedział, co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać;
Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną.
Dzisiaj daleko pojechałem w gości
I dalej mię los nieszczęśliwy goni.
Przywieź mi, Zośko, od tych gwiazd światłości,
Przywieź mi, Zośko, z tamtych kwiatów woni,
Bo mi zaprawdę odmłodnieć potrzeba.
Wróć mi więc z kraju taką - jakby z nieba.
13 marca 1844. Paryż.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia:
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie, jak dźwięk pusty, trwać przez pokolenia.
Bom ja jest, Panie, Twój syn przed stworzeniem
Stworzony w słowie,
A świat jest moim ubiorem i cieniem,
A śmierć - to moje sypialne węzgłowie,
A grzech mój w ziarnie ciała jest płomieniem.
Polska Winkelriedem narodów!
Poświęci się, choć padnie jak dawniej! Jak nieraz!
Wiem o tej potrzebie...Naród ginie, dlaczego? Aby wieszcz narodu miał treść do poematu. (...) Hymn anioła w wieszcza się przelewa, zaśpiewał, naród ginie, bo poeta śpiewa.
Więc będę śpiewał i dążył do kresu
Ożywię ogień, jeśli jest w iskierce.
Tak Egipcjanin w liście z aloesu
Obwija zwiędłe umarłego serce;
Na liściu pisze zmartwychwstania słowa;
Chociaż w tym liściu serce nie ożyje,
Lecz od zepsucia wiecznie się zachowa,
W proch nie rozsypie...Godzina wybije,
Kiedy myśli słowa tajemne odgadnie,
Wtenczas odpowiedź będzie w sercu – na dnie.
Nabity - niechaj krzemień na żelazo pada...ból, chwila jedna, ciemno - potem jasność błyśnie
Zacznę jak słońce, może skończę jak słonecznik – Ona mi będzie serce obracać oczyma.
Rzeczywistości naga; wynagródź marzenie!
Obym się sam ocenił, skoro świat ocenie...Kto wie? może w szczęśliwych grono mnie powoła...
Droga! Gdybym pałace mógł nazad odzyskać jedną łzą twoją, nie chcę, abyś łzę wylała.
Teraz czas świat młodzieńca zapałem przemierzyć
I rozwiązać pytanie: żyć? alboli nie żyć?
Niebo! ty mi zapal
Słońce i księżyc, i gwiazdy, bo konam!