Ewangelia jest książką ogromnie realistyczną. Mówi prawdę o opętanych, trędowatych, ślepych, nie zamyka oczu na zło. A jednocześnie jest radosną nowiną, bo głosi, że cierpienie nie zawsze jest nieszczęściem, często jest dojrzewaniem do mądrości, próbą wierności Niewidzialnemu Bogu.
Liryka religijna jest tak jak liryka miłosna zafascynowana Umiłowanym, chociaż niewidzialnym. Mówi o przeżyciach duszy ludzkiej spotykającej się z Bogiem osobą.
Bóg dał człowiekowi wolną wolę, więc nie może nikogo zmuszać do miłości, Jego trzeba wybrać. To jest paradoks: Wszechmogący, który wszystkiego nie może. Przychodzi i prosi o miłość.
Ach, teologia to jest koronkowa robota. Te podziały, spory czy to jest dogmat, czy półdogmat, a może ćwierćdogmat... Służy wiedzy o Bogu, rozwija ją, ale i tak nie dowiemy się przecież wszystkiego, Tajemnica pozostanie Tajemnicą.