Jest przepiękna, panie, przecudna! Czasem zda się wielkim drzewem w czasie kwitnienia, a czasem białą lilijką, małą i smukłą. Twarda jak diament, a delikatna niczym księżycowa poświata. Ciepła jak letnie słońce, chłodna niczym światło gwiazd. Dumna i wyniosła jak śnieżny szczyt, radosna i miła niczym dziewczęta, które na wiosnę splatają wianki na łąkach. Ale tak naprawdę, wszystko, co mówię, to tylko banialuki, chciałem to jakoś zupełnie inaczej wyrazić.
Jest piękna, urocza! Czasem jak ogromne drzewo w kwiatach, czasem jak biały narcyz, drobny i smukły. Twarda jak diament, łagodna jak światło księżyca. Ciepła jak promień słońca, zimna jak gwiazda. Dumna i daleka jak szczyt w śniegach, wesoła jak wiejska dziewczyna, która wiosną wplata stokrotki w warkocze.
W tej stronie, wysoko nad sterczącym szczytem górskim biała gwiazda wyjrzała właśnie spośród rozdartych chmur. Gdy ją tak ujrzał zagubiony w przeklętym wrogim kraju, wzruszyło go jej piękno, a nadzieja wstąpiła znów w jego serce. Jak chłodny, jasny promień olśniła go bowiem nagle myśl, że bądź co bądź Cień jest czymś małym i przemijającym; istnieje światło i piękno, którego nigdy nie dosięgnie.