Nigdy nie wierzyłem, że U2 chce uratować wieloryby. Nie wierzę, że Beastie Boys są gotowi poświęcić się dla Tybetu.
Lubię muzykę, która jest obraźliwa. Podoba mi się, kiedy brzmi jak gwoździe przybijane do tablicy, doprowadza mnie do opętania.
Chociaż to banał, mam wrażenie, że w życiu wszystko zatacza koło.
Nie wstydzę się ubierać „jak kobieta”, bo nie uważam, że wstyd jest być kobietą.
Coś, co bardzo lubię robić, to po prostu siedzieć nad wodą, gdy jest prąd i po prostu wpatrywać się w wodę. Nie łowię ryb, nie poluję, nie nurkuję, nie włóczę się, nie pływam łódką, nie gram w koszykówkę ani w piłkę nożną – jestem świetny w patrzeniu w przestrzeń. Jestem w tym naprawdę dobry.
Cieszę się, że jestem szalony, to sprawia, że wciąż próbuję. Gardzę trendami, wiem, że kłamią.
Jeśli nie terroryzuję, nie jestem Pop.
Prawie zawsze sikam na podwórku lub w ogrodzie, bo lubię sikać na swojej posiadłości.
Nikt mnie nie rozumie, jestem bardzo wrażliwy. Wszyscy myślą, że powinienem być taki szczęśliwy, pieprzyć te wszystkie laski, brać narkotyki i być gwiazdą. Ale boli mnie. I jestem samotny.
Całe to pieprzone gówno, które mówili, że zrobiłem… Zrobiłem to tylko dlatego, że wierzyłem, iż gram rzeczywistą muzykę, która była odpowiednia i dobrze odzwierciedlała tamten czas i miejsce. Szczerze mówiąc, zawsze czułem się całkowicie niewinny.
Wszyscy są teraz trochę bardziej światowi i bardziej eksponowani na różne rzeczy. Kiedy w 1970 roku nakręciłem Fun House, nikt nie chciał przeprowadzić ze mną wywiadu. Było cudownie.
Czuję się, jakby Bóg nasikał na wszystkich moich wrogów. Przez długi czas byłem bardzo zgorzkniały, że ludzie, którzy kontrolowali sposób, w jaki ktokolwiek kiedykolwiek mógł słyszeć moje piosenki, nigdy nie dopuszczą do ich odtworzenia.
Myślę, że pomogłem wymazać lata sześćdziesiąte.
To, co robię na scenie, nie ma żadnego celu.
Piszę, gdy jestem w nastroju, który sprawia, że zaczynam o czymś śpiewać. Wiele tekstów najpierw wypowiadam, potem dopiero spisuję, a nie odwrotnie. I gdy w moich ustach brzmią autentycznie, zachowuję. Nie wycofuję się, nawet jeśli czuję, że są kontrowersyjne albo mogą przysporzyć mi kłopotów.
Nigdy nie skupiam się na konkretnej grupie odbiorców. Jestem kompletnym idiotą, jeśli o to chodzi – stąd tytuł jednego z moich albumów.
Jeśli nazwiesz kogoś pustym człowiekiem, może to zostać odebrane jako obelga. Można powiedzieć: ci ludzie są do niczego, wypaleni. Ale teraz, będąc w średnim wieku, czuję sympatię do takich płytkich, pustych ludzi. Miłość jest dziwna w takim wypadku. Pomyślałem, że warto pokazać, jak niełatwo być pustym.