Nieustannie podtrzymywana uwaga przecina łączność pomiędzy ciałem bolesnym i twoim myśleniem, powodując tym samym proces przemiany. Można powiedzieć, że ból staje się wtedy paliwem, które podsyca i zasila ogień świadomości płonący na skutek tego coraz jaśniej.
Oto ezoteryczne znaczenie pradawnej sztuki alchemii - przemiany zwykłego metalu w złoto, cierpienia w świadomość. Wewnętrzne rozdarcie zostaje uzdrowione, a ty znów stajesz się jedną całością. Odtąd spoczywa na tobie odpowiedzialność za to, aby nie przysparzać więcej bólu.
Zgoda na cierpienie jest podrożą w śmierć. Spotykając się z głębokim bólem, pozwalając mu zaistnieć, uważnie weń wnikając- świadomie wkraczasz w śmierć. A kiedy już taką właśnie śmiercią umrzesz, stwierdzasz, że śmierci nie ma- nie ma więc czego się bać. Tylko ego umiera. Co by było, gdyby któryś z promieni słonecznych zapomniał o swojej nierozerwalnej więzi ze słońcem i wmówił sobie, że musi walczyć o przetrwanie, stwarzając dla siebie niezależną od słońca tożsamość i kurczowo jej się czepiając? Czyż śmierć takiej ułudy nie byłaby ogromnym wyzwoleniem?