Kiedy czytasz historię świata, czytasz sagę o rozlewie krwi, chciwości i głupocie, których wagi nie sposób nie dostrzec.
Ruszyli dalej asfaltową szosą w szarym świetle, szurając nogami w popiele, jeden całym światem drugiego.
Ze świata rezygnujemy włókno po włóknie. Stoicko. I pewnego dnia uświadamiasz sobie, że twoja odwaga to farsa. Że nie ma żadnego znaczenia. Że stałeś się wspólnikiem w akcie samozagłady i że nic na to nie poradzisz. Wszystko, co robisz, sprawia, że gdzieś z przodu zatrzaskują się drzwi.
Dola świata to wzrosnąć, rozkwitnąć i obumrzeć, ale sprawy ludzkie nie znają schyłku i szczyt możliwości człowieka zapowiada nadejście nocy. Jego duch wyczerpuje się w apogeum dokonań. Jego południk to zarazem mrocznienie i zmierzch jego dnia.
Mówił, że świat można poznać jedynie poprzez jego obraz w ludzkich sercach. Niektórym wydaje się, że świat jest miejscem obejmującym ludzi, lecz w rzeczywistości jest miejscem leżącym w ich wnętrzu, zatem jeśli chce się go poznać, trzeba spojrzeć w głąb każdego człowieka, trzeba poznać, co kryje się w ludzkich sercach, a żeby to zrobić, trzeba żyć wśród ludzi, nie zaś mijać ich w drodze.
Czas dany na kredyt i świat dany na kredyt, i oczy na kredyt, by go nimi opłakiwać.