Żyjemy w epoce postprawdy, gdzie ludzie walczą ostro, za pomocą kłamstw. Nazwanie tego jednak "erą walki" nie jest trafne, bo nawet bokserzy mają swoje zasady. Dzisiejsze walki są po prostu paskudne i w wyniku tej polaryzacji wielu agitatorów przeszło na prawą stronę. Nie mam na myśli konserwatystów — mam wielu konserwatywnych przyjaciół. Mówię o ludziach, którzy nie mają już absolutnie żadnego szacunku dla prawdy.
Wróciliśmy do czasów, kiedy ważące tonę goryle rządzą dżunglą i bębnią w swoje klatki piersiowe. W dzisiejszym świecie, gdzie ludzie czują się zastraszeni lub niepewni, wielu z nich staje za takimi gorylami. Są tyranami i wybierają tyrana, który działa w ich interesie. Na tym tle tego rozwoju istnieje niebezpieczeństwo, że okres demokracji był tylko poślizgiem.