Ty wezwij boga na pomoc a ja przestane jak się tylko zjawi.
[...] wbrew twierdzeniu moralisty, iż cnota przynosi szczęście, naprawdę jest odwrotnie: szczęście przynosi nieodzownie cnotę.
Ach, panowie bierzmy rzeczy jakimi są. Życie jest różańcem złożonym z drobnych utrapień, które filozof przesuwa z uśmiechem.
Każdy człowiek, począwszy od najnędzniejszych, a skończywszy na osobistościach najwyżej postawionych w hierarchii społecznej, skupia wokół siebie jakby osobny mały światek, mający jak u Kartezjusza, swoje wiry i powinowactwa.
O, złość ludzka to uczucie bardzo głębokie; sięga głębiej niż dobroć boża.
Ale uświadamiając ludowi jego prawa, nie podżegaj go do zemsty. Jeśli kiedyś zacznie się mścić, sam się przerazisz jego odwetem.
Poruszę ziemię i bruki Paryża, będę nosił wodę, jeśli trzeba, lecz dojdę do celu lub umrę w drodze, a wtedy także osiągnę cel.
Bóg rządzi czasem i wiecznością, a człowiek nie...
- O mój drogi ojcze, ty, który dałeś mi wolność, wiedzę i bogactwo! Ty niby wyższa istota miałeś wiedzę dobra i zła, powiedz mi, jeśli po naszych zmarłych zostaje coś, co unosi się w powietrzu, tam gdzie żyli i cierpieli, powiedz mi, daj mi znak w imię miłości ojcowskiej, jaką mnie darzyłeś, i w imię synowskiego przywiązania, jakim ja darzyłem ciebie czym słusznie uczynił?
Ale człowiek, którego Bóg stworzył na obraz i podobieństwo swoje, człowiek, co z Bożego nakazu ma poczytywać sobie miłość za pierwszy, jedyny i najświętszy obowiązek, człowiek, którego Bóg obdarzył mową, by mógł wyrażać myśli swoje - cóż ów człowiek uczyni, dowiedziawszy się, że jego towarzysz ocalał? Przeklnie go. Chwała człowiekowi, chwała władzy stworzenia.
- (...) Ma on bardzo ładny ogród, pełen warzyw, kwiatów i owoców. Otóż wybrał on raz główkę kapusty: przez trzy dni polewał ją arszenikiem. Trzeciego dnia kapusta zżółkła, lecz to właśnie robiło wrażenie, iż stała się dojrzałą. Jeden Adelmonte wiedział, że jest zatrutą. Przyniósł kapustę do siebie i dał parę liści tej kapusty do zjedzenia królikowi. Królik zdechł. Wtedy opat kazał go kucharce oczyścić, a wnętrzności wyrzucić na śmieci. Po śmieciach tych chodziła kura, która wnętrzności te podziobała trochę, co wywołało, ten skutek, że zachorowała i padła; w chwili, gdy w konwulsjach walczyła ze śmiercią nadlatuje sęp, spada na biedną kurę i unosi ją w powietrze a następnie do swego gniazda, gdzie ptaka pochłania.
Po paru dniach i sęp się uczuł niedobrze; gdy leciał w przestworzach, zakręciło mu się nagle w głowie i spadł do sadzawki. Szczupaki pożerają wszystko, jak pani wiadomo zapewne: otóż pożarły i sępa. Gdyby takiego szczupaka otrutego przez czwarte już stworzenie dać komu na półmisku, to ten ktoś umarłby, po upływie kilku, lub kilkunastu dni, na ból żołądka. Gdyby zrobiono nawet sekcję, to nie znalezionoby najmniejszego śladu trucizny i doktorzyby orzekli, iż zmarły chorował na wodną puchlinę, albo na gorączkę tyfoidalną.
- Wszystkie te okoliczności - odrzekła pani de Villefort - jeden drobny wypadek wniwecz obrócić może; sęp mógł nie upaść naprz. do stawu, lecz o paręset kroków od niego.
- Otóż na tym polega cała sztuka, że na Wschodzie umieją kierować wypadkami.
Widać było, że pani Danglars uległa jednemu z tych nerwowych rozdrażnień, z których kobiety czasem nie zdają sobie same sprawy, albo — jak się domyślił Debray — poruszyło ją coś, o czym nikomu nie chciała powiedzieć. Wiedział, że humory stanowią konieczny składnik życia kobiecego, nie nalegał więc dłużej, postanawiając poczekać na bardziej odpowiedni moment, aby jeszcze raz zapytać, albo na wyznanie proprio motu.
Nie tracić nadziei i ufać - to przywilej młodości.
Przyjaciele, których utraciliśmy nie spoczywają w ziemi. Ich miejsce jest w naszym sercu.
Nigdy przyszłość nie wydaje się tak różowa jak wtedy, gdy się na nią spogląda poprzez szklankę chambertina.
Szczęście składa się z zapachów, szmerów - mówił do siebie. - Otóż dźwięki i zapachy to rzeczy umowne. Kto ma prawo twierdzić, że cebula gorzej pachnie niż róża i że paw śpiewa nie tak ładnie jak słowik?
- Czy wiesz - zapytała królowa - co powiedziano o mnie królowi?
- Na pewno coś bardzo złego - odparła Andrea - bo nie umiano by wypowiedzieć wszystkiego, co dobre.
Bo w rzeczach zwykłych i dozwolonych nasze przyrodzone pragnienia mówią nam, że nie wykraczamy poza nasze prawa. Tygrys, który krew przelewa z natury, potrzebuje jednej tylko rzeczy — aby węch wskazał mu, gdzie znajduje się zdobycz. Natychmiast rzuca się w jej stronę, spada na nią, zabija i rozdziera. To jego instynkt i on jest mu posłuszny. Ale człowieka, przeciwnie, krew napawa wstrętem — i to nie prawa społeczne powstrzymują człowieka od zbrodni — ale prawa naturalne. (s. 82).
...dla człowieka szczęśliwego modlitwa jest monotonnym zbiorem słów pozbawionych sensu, aż do dnia, w którym cierpienie zaczyna tłumaczyć człowiekowi nieszczęśliwemu ten wzniosły język, którym przemawia do Boga".