(...) nie sądzę bowiem, aby człowiek mógł łatwo osiągnąć szczęście! Szczęście można porównywać do pałaców na zaczarowanych wyspach, gdzie smoki strzegą furty zamku: kto chce go zdobyć, musi stoczyć z nimi walkę (...)
[...] na świecie nie ma ani szczęścia ani nieszczęścia, tylko przeciwieństwo jednego stanu do drugiego. Jedynie ten, kto poznał najstraszniejsze niepowodzenia, może docenić, czym jest największa radość. Trzeba chcieć najpierw umrzeć [...], bo wiedzieć, jak dobrze jest żyć.
Dla człowieka szczęśliwego modlitwa to tylko zbiór słów, monotonnych i pozbawionych sensu, i dopiero kiedy przygniecie go rozpacz i ból, zaczyna pojmować prawdziwe znaczenie wzniosłego języka, jakim zwraca się do Boga.