Pamięć każdego z nas jest jego osobistą literaturą.
Przynajmniej połowa całej moralności jest negatywna i polega na unikaniu wyrządzania krzywdy.
Róża jest różą. Ale te nogi krzesła były nogami krzesła i zarazem były św. Michałem i wszystkimi aniołami.
Każda jednostka jest zarazem beneficjentem i ofiarą tradycji językowej, w której się rodzi; beneficjentem, jako ze język daje dostęp do zebranej wiedzy i doświadczeń innych ludzi, ofiarą, ponieważ utwierdza ją to w przekonaniu, ze ograniczona świadomość jest jedyną świadomością i zniekształca jej zmysł rzeczywistości, tak, że jest aż zbyt chętna, by uznać swoje koncepcje jako dane, swoje słowa jako prawdziwe zjawiska. To, co w języku religii nazywane jest ,,tym światem", jest wszechświatem zredukowanej świadomości, wyrażanej i, jak by nie było, spetryfikowanej przez język. Różne „inne światy", z którymi istoty ludzkie nieregularnie nawiązują kontakt, są wieloma elementami pełnej świadomości przynależnej Wolnemu Umysłowi.
O moja butlo, ciebie zawsze pragnąłem
O moja butlo, skąd się tutaj wziąłem?
Niebo jest w tobie błękitne,
Pogoda zawsze wspaniała;
Bo
Nie ma na świecie drugiej takiej butli
Jak ta droga moja butla mała.
Nawet po wybutlacji pozostaje niejako w butli - w niewidzialnej butli wpojonych mu w fazie embrionalnej i w dzieciństwie zachowań. Każdy z nas, rzecz jasna - kontynuował zarządca w zamyśleniu - idzie przez życie w jakiejś butli.
- Czy ty wiesz, co to jest rak? - zapytał Will.
Mary Sarodżini wiedziała bardzo dobrze.
- To się dzieje, kiedy kawałek ciebie zupełnie zapomina o całej reszcie ciebie i zachowuje się jak ludzie, kiedy zwariują - bez opamiętania rozdymają się i rozdymają, jakby na całym świecie nie było nikogo oprócz nich. Czasami można coś na to poradzić. Ale na ogół to nadymanie się trwa tak długo, aż taka osoba umrze.
Stoimy na rozdrożu dylematu etycznego i musimy zaangażować całą naszą inteligencję i dobrą wolę, żeby znaleźć jakieś pośrednie wyjście.
Wróciliśmy do domu, a ja powróciłem do tego upajającego, choć głęboko niesatysfakcjonującego stanu znanego jako "bycie przy zdrowych zmysłach".
W świecie wewnętrznym nie ma ani pracy ani monotonii. Odwiedzamy go jedynie w snach i rozmyślaniach, a jego obecność jest tak duża, że nigdy nie trafimy do tego samego świata dwa razy z rzędu.
Tak jak kwiaty - rozbłyskiwały, gdy na nie patrzyłem, jaśniejszymi kolorami, głębszym znaczeniem. Książki czerwone jak rubiny, szmaragdowe książki, książki obłożone w biały nefryt, książki z agatu, akwamaryny, żółtego topazu, książki z lapis lazuli których kolor był tak intensywny, tak wewnętrznie pełen znaczenia, że wyglądały jakby miały opuścić półki, by jeszcze bardziej narzucać się mojej uwadze.
- Czy to miłe?
- Ani miłe, ani niemiłe. Po prostu jest.
Protestujemy przeciw egalitaryzmowi, ale czyż jedyną bezkonfliktową i szczęśliwą nierównością nie jest nierówność absolutna: system kastowy? Bronimy prawa do wolności osobistej, ale czyż wolność nie jest czymś, co ma sens tylko tam, gdzie zachodzi potrzeba wyboru i decyzji - a zatem w społecznościach nie do końca (czyli niedoskonale) zniewolonych? Samodoskonalenie? Wiara? Wyższe uczucia? Czyż wszystko to nie ma prowadzić nas do pogodzenia z naturą - czy więc nie prościej już u samego początku osiągnąć stan naturalnej, instyktowo-półzwierzęcej szczęśliwości?
Kiedy czujemy się dziedzicami wszechświata, kiedy wszystkie rzeczy postrzegamy jako nieskończone i święte, jaki motyw może nas skłonić do pożądliwości czy pewności siebie, do poszukiwania władzy czy posępnych form przyjemności?
Zobaczcie, jak oddycha i pulsuje, jak wyrasta z jasności w jasność ciągle coraz jaśniejszą. Tańczący w czasie i poza czasem, tańczący bezustannie w wiecznej teraźniejszości. Tańczący bez znużenia we wszystkich światach naraz...Patrzcie na niego.
Być rozdartym między sprzeczne lojalności, to żałosny los niemal każdej ludzkiej istoty. Panu Bogu palić świeczkę, a diabłu ogarek. Być rozdartym między ciałem a duchem, między miłością a obowiązkiem, rozumem a pustym przesądem. Konflikt ten w swoich rozlicznych formach jest tematem każdego dramatu. Chociaż bowiem uczymy się odczuwać niesmak na widok walki byków, egzekucji czy zmagań gladiatorów nadal przyglądamy się z rozkoszą, jak w mękach duchowych wiją się bliźni. Gdzieś w odległej przyszłości, kiedy społeczeństwo zostanie zorganizowane w sposób racjonalny, tak że każda jednostka będzie zajmowała pozycję i wykonywała pracę, do jakiej przeznaczają ją jej zdolności, kiedy wykształcenie przestanie sączyć w młode umysły fantastyczne przesądy zamiast prawd, kiedy nauczymy gruczoły wewnętrznego wydzielania funkcjonować w doskonałej harmonii i uporamy się z chorobami, cała nasza literatura konfliktu i nieszczęścia wyda się dziwnie niepojęta, a nasze upodobanie w widoku tortury umysłowej będzie uznane za nieprzyzwoitą perwersję, której szanujący się człowiek winien się wstydzić. Jako główny temat sztuki radość zajmie miejsce cierpienia. Możliwe, że w tym procesie sztuka przestanie istnieć. Szczęśliwy naród, jak dziś mówimy, nie ma historii. I być może, dodamy kiedyś: szczęśliwe jednostki nie mają literatury.
Ludzie staną się tak nieuleczalnie zarozumiali z powodu cudownych osiągnięć techniki, że utracą wkrótce kontakt z rzeczywistością
Chciałem zmienić świat. Doszedłem jednak do wniosku, że mogę jedynie zmieniać samego siebie.
Sztuka, jak sądzę, jest przeznaczona jedynie dla początkujących czy dla tych, którzy zdecydowanie zabrnęli w ślepą uliczkę i postanowili się zadowalać ekstraktem Istotowości, symbolami, a nie tym, co odwzorowują, elegancko sporządzonym przepisem, a nie rzeczywistym obiadem.