Druga część trylogii historycznej, opowiadająca o tzw. potopie szwedzkim.
Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma!
Postać: Zagłoba
Wolę otwartego nieprzyjaciela, niż fałszywego sprzymierzeńca…
Postać: Müller
Wojna nie matka: ze śmiercią jeno ludzi swata.
Taki to już u nas obyczaj, aby winę zawsze na wodza składać.
Opis: powiedział Zagłoba
Mdły to naród, bo ziemia tam okrutnie nieurodzajna i chleba nie mają, bo jeno szyszki sosnowe mielą, z takiej to mąki podpłomyki czyniąc, które żywicą śmierdzą. Inni nad morzem chodzą i co tylko fala wyrzuci, to żrą, jeszcze się z sobą o owe speciały bijąc. Hołota tam okrutna, dlatego nie masz narodu na cudze łapczywszego, bo nawet Tatarzy końskiego mięsa ad libitum mają, a oni czasem po roku mięsa nie widują i ciągle głodem przymierają, chyba, że połów ryb zdarzy się obfity.
Opis: Zagłoba o Szwedach
Kończ… waść!… wstydu oszczędź!…
Opis: Kmicic do Wołodyjowskiego.
Gdy się białogłowa przeciw tobie zaweźmie, choćbyś się w szparę w podłodze skrył, jeszcze cię igłą stamtąd wydłubie.
Powiedział Zagłoba
Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
Ale gdy pożyjesz dłużej, poznasz, że gdy ktoś chce czegoś na świecie dokazać, temu nie wolno ni własnej, ni cudzej słabości folgować, nie wolno większych spraw dla mniejszych poświęcać.
Głupich nigdzie na świcie nie brak, a szczególnie w tym kraju!