Obraz wojny jest przesycony atmosferą siły, siły fizycznej, materialnej, chrzęszczącej, dymiącej, co chwila wybuchającej, bez przerwy kogoś atakującej, wyrażanej brutalnie w każdym geście, w każdym uderzeniu buta o bruk, kolby o czaszkę. (...)
Długo myślałem, że jest to świat jedyny, że tak on wygląda, że tak wygląda życie. To zrozumiałe: lata wojny były dla mnie okresem dzieciństwa, a potem początków dojrzewania, pierwszego rozumienia, narodzin świadomości. Stąd zdawało mi się, że nie pokój, a wojna jest stanem naturalnym, a nawet jedynym, jedyną formą egzystencji, że tułaczka, głód i strach, naloty i pożary, łapanki i egzekucje, kłamstwo i wrzask, pogarda i nienawiść są naturalnym i odwiecznym porządkiem rzeczy, treścią życia, esencją bytu. Toteż kiedy raptem umilkł huk dział, kiedy przebrzmiał łoskot pękających bomb i nagle nastała cisza, byłem tą ciszą zdumiony, nie wiedziałem co ona oznacza, czym jest. Myślę, że ktoś dorosły, usłyszawszy tę ciszę, mógł powiedzieć: "Koniec piekła. Wreszcie wrócił pokój". Ale ja nie pamiętałem, czym był pokój, byłem na to zbyt mały: kiedy skończyła się wojna, znałem tylko piekło.
Podziwiam ludzi w mundurach. Nie tylko w wojskowych. Podoba mi się szacunek dla służb mundurowych w kulturze amerykańskiej. W naszej tego brakuje. Ludzie nie mają świadomości, że w takim Afganistanie polski kontyngent buduje drogi, szkoły, cywilizację, uczy tamtejszą armię, jak utrzymywać spokój. To mozolna robota wykonywana latami. I co ci żołnierze mają z tego?
Nienawidzę wojny tak, jak nienawidzić może tylko żołnierz, który ją przeżył i widział całe jej okrucieństwo i głupotę.
Nigdy nie musiałem „przegrupowywać” swoich wojsk, a to przegrupowania stanowią główne źródło rozrywki w brytyjskiej armii.
Wtedy się z nas śmiano, że to były ciemne okulary, że to jakieś wojsko z republiki bananowej, a GROM jest wojskiem z którego kraj może być dumny. Gdyby nie to że poprosiłem dziennikarzy którzy mnie wtedy zrozumieli i nie filmowali z bliska twarzy żołnierzy to pewnie nikt nigdy by o mnie nie słyszał.
Pierwszych żołnierzy GROM-u wybierałem osobiście to była też grupa pasjonatów, sięgaliśmy do ludzi z wojska, z policji, z wywiadu. Tych którzy się najbardziej do tej służby nadawali.
Wysłałem zamówienie na półautomatycznego Rugera Mini 14 (5.56). To najbardziej podobna do używanej przez wojsko broń w Norwegii. We wniosku napisałem „do polowań na jelenie”. Kusiło mnie, żeby napisać prawdę: „egzekucja kulturowych marksistów i multikulturowych zdrajców” i zobaczyć ich reakcję.
Mam w ręku wszystko, co powinien posiadać władca: armię, pełny skarb, wszystkie atuty wobec sąsiadów. A więc uważałbym się sam za największego głupca, gdybym tych atutów nie wykorzystał i zaprzepaścił dziś okazję, czego bym gorzko jutro żałował.
Liczba naszych żołnierzy należy, szczerze mówiąc, do tych spraw, które wymknęły się spod mojej kontroli.
Prawe skrzydło na którym stałem było odsłonięte i otrzymywało cały ostrzał przeciwnika... słyszałem świszczące kule, i, wierz mi, jest coś urzekającego w tym dźwieku.
Moja sława nie polega na tym, że wygrałem 40 bitew. Waterloo wymazało wspomnienie tych zwycięstw, ale nie wymaże tego co żyć wiecznie będzie – mojego kodeksu cywilnego.
Dla Polski wolę kilka karabinów maszynowych niż cały stos egzemplarzy Marksowskiego „Kapitału”.
Wielu ludzi zapomina, że byłem jednym z pierwszych, którzy sprzeciwili się wojnie w Iraku jesienią 2002 roku i od tamtego czasu zawsze podtrzymywałem swoje stanowisko i wielokrotnie dawałem temu wyraz w Senacie. Nie zamierzam jednak pastwić się nad prezydentem Bushem, mimo że mamy bardzo różne zdanie na temat irackiej interwencji. Nie jestem z tych, którzy mówią, że jest on z natury zły. Myślę, że na swój sposób robi to, co uważa za najlepsze dla kraju. Uważam jednak, że się myli.
Umrę z honorem i bez lęku, dumny z mego kraju i mojego arabskiego narodu, ale amerykańscy okupanci wycofają się upokorzeni i przegrani. Przez najbliższe lata będą oglądać rzeki krwi. Wietnam przy tym zblednie.
Wojsko, ten najgorszy wytwór życia stadnego, napawa mnie wstrętem; (...) owa plaga cywilizowanego świata powinna być czym prędzej zniesiona. Bohaterstwo na rozkaz, bezsensowna przemoc i cała ta obmierzła paplanina, którą nazywa się patriotyzmem – jakże serdecznie tego wszystkiego nienawidzę!
Musimy być gotowi ponosić heroiczne poświęcenie dla pokoju, tak samo jak szczerze ponosimy je na wojnie. Nie ma niczego ważniejszego i bliższego memu sercu.