(…) Spostrzegł, że jest coś innego jeszcze na świecie oprócz wiedzy; że dusza ludzka i tkliwych wrażeń potrzebuje, że życie bez pieszczoty i miłości byłoby kołowrotkiem suchym, skrzypiącym i rozpaczliwym.
Na szczęście Bóg wie, gdzie odnaleźć duszę.
Źrenica powiększa się w nocy i w końcu odnajduje się w niej światło, podobnie jak dusza powiększa się w nieszczęściu i w końcu odnajduje w nim Boga.
To, co wprowadza ciemności w nasza duszę, może w niej pozostawić gwiazdy.
Nie można nakłonić umysłu, by poniechał jakiejś myśli, tak jak nie można zmusić morza, by nie zalewało brzegu. Dla marynarza zwie się to przypływem; da winowajcy - wyrzutem sumienia. Bóg wzburza duszę jak ocean.
Myśl moja ostrzem leci w otchłanie błękitu,
Wyżej, wyżej i wyżej, aż do niebios szczytu.
Jak pszczoła topiąc żądło i serce z nim grzebie,
Tak ja za myślą duszę utopiłem w niebie.
Duch jest budowlą, ciało jako rusztowanie: musi być rozebrane, gdy budowla stanie.
Uciec z duszą na listek i jak motyl szukać
Tam domu i gniazdeczka
Zbyt często wielka dusza, myśl wielka, ukryta
W samotności, jak róża śród lasów rozkwita;
Dosyć ją wynieść na świat, postawić przed słońcem,
Aby widzów zdziwiła jasnych barw tysiącem!
Gdy wejdziemy do lasu, w którym nie było żadnej ingerencji człowieka, nasz myślący umysł zobaczy tylko otaczający nas chaos i nieład. Nie będzie już nawet zdolny dostrzec różnicy między życiem (dobrem) a śmiercią (złem), ponieważ wszędzie nowe życie wyrasta ze zmurszałej i rozkładającej się materii. Tylko gdy jesteśmy wystarczająco wyciszeni i słabnie zgiełk myśli, możemy uświadomić sobie ukrytą tu harmonię, świętość, wyższy porządek, w którym każda rzecz ma swoje idealne miejsce i nie może być niczym innym, niż jest, ani istnieć w żaden inny sposób, niż istnieje.
Umysł czuje się bardziej komfortowo w wypielęgnowanych parkach, ponieważ zaplanowała je ludzka myśl; nie rosły w sposób naturalny. Widać tu ład, który umysł może ogarnąć. W lesie panuje porządek niepoddający się rozumowi i dla umysłu sprawia on wrażenie chaosu. Funkcjonuje poza umysłowymi kategoriami dobra i zła. Nie można go pojąć myślą, lecz wyczujesz ten ład, gdy odsuniesz myślenie, staniesz się cichy i czujny, i nie będziesz próbował niczego zrozumieć ani wytłumaczyć. Tylko wtedy uświadomisz sobie świętość lasu. Gdy dostrzeżesz tę ukrytą harmonię, tę świętość, pojmiesz, że nie jesteś od niej oddzielony, a gdy zdasz sobie z tego sprawę, staniesz się świadomym jej uczestnikiem. W ten sposób przyroda może pomóc ci znów zacząć współbrzmieć z całością życia.
Identyfikowanie się z umysłem oznacza uwięzienie w czasie - przymus życia wyłącznie rozpamiętywaniem lub oczekiwaniem. Powoduje to niekończące się zaabsorbowanie przeszłością i przyszłością oraz niechęć do uszanowania i uznania chwili obecnej i pozwolenia na jej istnienie. Przymus ten powstaje, ponieważ przeszłość daje ci tożsamość, a przyszłość utrzymuje obietnicę zbawienia, jakiegokolwiek spełnienia. Obydwie są złudzeniami.
Te wszystkie sprawy zaabsorbowały jego umysł, wciagneły świat do środka, do tej wielkiej, chaotycznej przestrzeni, jaką każdy człowiek nosi w sobie niczym wielki niewidzialny bagaż, który wlecze się ze sobą
przez całe życie, nie wiadomo po co. Wlasne ja.
Wszystko co jest konieczne, nie może być inne. Gdy sobie to dobrze uświadomić, doznajesz wielkiej ulgi i oczyszczenia. Nie będziemy się już niepokoić z powodu utraty naszych dóbr, z powodu upływu czasu, starzenia się i śmierci. W ten sposób uzyskamy panowanie nad afektami i spokój ducha.
Ludzkie myślenie jest nierozerwalnie związane z połykaniem czasu. Jest to rodzaj dławienia się.
To już nawet nie obraz jest dzisiaj największym przeciwnikiem tekstu, jak myśleliśmy jeszcze w XX wieku, martwiąc się wpływem kina i telewizji. To zupełnie inny wymiar doświadczania świata - oddziałujący bezpośrednio na nasze zmysły.
Dlaczego nie dziękować Bogu za to, co nam dał? Dlaczego tak trudno jest to docenić? Dlaczego zawsze chce się czegoś, czego się nie ma? Skąd ta skaza w ludzkim umyśle?
- Odejdź. Nie mogę potem spać, kiedy cię zobaczę - powiedziała do niego Genowefa.
- A ja nie mogę żyć, kiedy cię nie widzę.
Spojrzała na niego jasnymi, szarymi oczami i znowu poczuł, że dotknęła tym swoim wzrokiem samego środka jego duszy.
Umysł człowieka potrzebuje świętości, więc szuka jej wszędzie, niby pęd rośliny, który rosnąc w jaskini, pnie się do każdego, najmniejszego nawet światła.
Gdyby ludzie czytali te same książki, żyliby w tym samym świecie, tymczasem żyją w innych, jak ci Chińczycy, o których pisał Kircher. A są i tacy, całe mnóstwo, co nie czytają wcale, ci mają umysł uśpiony, myśli proste, zwierzęce, jak owi chłopi o pustych oczach.