Piękne życie dotąd było -
Uczty, banki, karty, bale,
Lecz co dalej, nie wiem wcale.
Ani grzędy, ani chatki,
Pusto, goło wskróś i wkoło -
A zaś kredyt - o, mój Boże!
Już w nim ledwie tchu ostatki,
Ledwie palcem kiwnąć może.
Na początku kiedy świat był młody było bardzo wiele wspaniałych myśli, lecz nie było takiej rzeczy jak prawda. Człowiek samemu wymyślił prawdę i każda prawda była kompozycją wielu niejasnych myśli. Wszystko na świecie było prawdami i wszystkie były piękne.
Ang.: "That in the beginning when the world was young there were a great many thoughts but no such thing as truth. Man made the truths himself and each truth was a composite of a great many vague thoughts. All about in the world were truths and they were all beautiful."
Niech żyje bal,
bo to życie to bal jest nad bale,
niech żyje bal,
drugi raz nie zaproszą nas wcale,
orkiestra gra,
jeszcze tańczą i drzwi są otwarte,
dzień wart jest dnia
i to życie zachodu jest warte!
Co było dotąd największym przeciw istnieniu zarzutem? Bóg...
uż? Tak prędko? Co to było?
Coś strwonione? Pierzchło skrycie?
Czy nie młodość swą przeżyło?
Ach, więc to już było... życie?
Nie to nas oddziela, że nie odnajdujemy Boga ani w dziejach, ani w przyrodzie, ani poza przyrodą – lecz że tego, co jako Bóg czczone było, nie odczuwamy jako „boskie”, lecz jako politowania godne, jako niedorzeczne, jako szkodliwe, nie tylko jako błąd, lecz jako zbrodnię względem życia...