Nareszcie sam, po raz pierwszy od pięciu dni. Byłem człowiekiem, któremu świetnie służy samotność. Rozkwitałem dzięki niej, a jej brak był dla mnie czymś tak uciążliwym, jak dla innych brak wody czy pożywienia. Każdy dzień, w którym nie było mi dane jej zaznać, osłabiał mnie. Nie traktowałem tego jako powód do dumy; raczej jako formę uzależnienia. Panująca w pokoju ciemność była dla mnie jak słoneczny blask. Wypiłem łyk wina.
Nareszcie się porozumieli. Doszli do wniosku, że są wrogami.
Na pewno nie zmieniam się na siłę. Moim priorytetem nie jest udowadniać jaki teraz jestem dobry, fajny, godny atencji i zaufania. Bo nigdy nie byłem kryształowy i dlatego też nie jestem pierwszy do wytykania palcem i piętnowania innych.
Źródło: wywiad dla natemat.pl
A diabeł pierwszy pada na ołtarzu, zawsze pierwszy.
Źródło: "Rozmowy z diabłem"
Kiedy w listopadzie ub. roku byłem pierwszy raz w Strasburgu, chodziły za mną trzy polskie kamery telewizyjne. Oni już wiedzieli nawet, w którym pokoju mam się spotkać z Le Penem. A ja z Le Penem nigdy w życiu się nie spotykałem. Jego linia - antysemicka, przeciw mniejszościom narodowym - mi po prostu nie odpowiada.
Byłem z komunistami przeciw apartheidowi, z „zimnowojennymi wojownikami” broniłem Czechosłowacji. W Bośni byłem po stronie muzułmanów, którzy nie zgadzali się ze mną w sprawie Salmana Rushdiego. Innym razem z Żydami, dla których byłem podejrzany z powodu popieranie idei państwa palestyńskiego.