Wanda Rutkiewicz-Błaszkiewicz - polska alpinistka i himalaistka, pierwsza kobieta na świecie która zdobyła szczyt K-2, pierwsza europejka na szczycie Mount Everest. Autorka i współautorka książek dotyczących alpinizmu.
Moje życia ma wartość dopiero wtedy, kiedy jest takie, jakie chciałabym aby było. Wolałabym nie zmarnować swojego życia, wolę je narażać.
Źródło: "Himalaiści - Karawana marzeń", https://www.youtube.com/watch?v=wzPYolK_7U0
Nigdy nie wątpie w to, że ja wrócę, że zrobię wszystko, żeby żyć.
Ostatnie słowa wypowiedziane do kamery telewizyjnej. Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=hv924CTIshc
Mount Everest to był w swoim czasie dla mnie najwyższym szczytem, symbolem czegoś naj. Dla innych również i pewnie dlatego przyniósł mi trochę popularności, stałam się trochę dzieki temu znana. Poprostu pewnie ja symbolizowałam dla innych ludzi możliwość, szansę osiągnięcia czegoś naj. Poprostu myślę że przed tym byłam mniej znana, i nagle do wiadomości publicznej dostała się wiadomość, że Polka weszła na Mount Everest.
Źródło: wywiad dla Polskiego Radia, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/704167,Baby-nie-umieja-sie-wspinac-Rutkiewicz-umiala
Nie należy gór traktować jako ucieczki od ludzi. Ja po prostu tam jeżdżę, bo je pokochałam i to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Źródło: https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/841535,Wanda-Rutkiewicz-Czy-sie-boje-Tak
Ja nie czuję się tam /w górach/ samotnie, myślę, że człowiek się czuje bardziej samotny wśród ludzi, a tam tę samotność wybiera sam, z własnej woli, nie traktuje jako coś złego.
Źródło: wywiad "w cieniu Everestu", https://www.youtube.com/watch?v=5RIavcoQA1I
Straciłam w górach wielu przyjaciół, ale człowiek nie rezygnuje z takiej pasji jak wspinaczka nawet wtedy, gdy ma do czynienia ze śmiercią. Życie smakuje najlepiej wtedy, gdy można je stracić.
Każdy ma przecież do pokonania swój Everest. Mój sukces był dowodem na to, że każdemu może się udać to, co sobie postanowi.
Przemyślenia po zdobyciu Mount Everest.
Góry były dla mnie miejscem spokoju i wolności, czułam się w nich jak w domu. Wkrótce stały się dla mnie wszystkim, bo byłam w nich szczęśliwa.
Niektórzy ludzie chodzą do kościoła przede wszystkim dlatego, że lubią nastrój, monumentalność, spokój, skupienie, muzykę organową. I niewiele ma to wspólnego z prawdziwą wiarą.
Czasami myślę, że wspinam się dlatego, aby przekonać się, jak droga jest mi nasza szara codzienność. Wracając poznaję, jak smakuje kubek gorącej herbaty po dniach pragnienia, sen po wielu nieprzespanych nocach, spotkanie z przyjaciółmi po długiej samotności, cisza po godzinach przeżytych w przeraźliwej wichurze.